maja 02, 2020

O znakach


Są dwie niewątpliwe oznaki prawdziwej, nieodwołalnej wiosny.

Po pierwsze, las z dnia na dzień robi się całkowicie zielony. Serio. Jednego dnia  widać było gałęzie, pączki, nieśmiałe listeczki. Nocą spadł deszcz. Rano wstałam - a tam milion odcieni zieleni. Jest pięknie!

Po drugie, w moim starym oplu kontrolki zaczynają mrugać na pomarańczowo. Ma to niewątpliwy, aczkolwiek wciąż niewyjaśniony związek z temperaturą za oknem. Zaczyna świecić lampka silnika - znaczy przyszła wiosna.

Oprócz niewątpliwych i pełnych nadziei na lepsze dni objawów, dopadł mnie też kryzys. Taki wiecie, bunt nastolatka. Mam dość tego siedzenia w domu, chcę ruszyć w świat, poruszyć niebo i zrobić milion rzeczy (których pewnie w sprzyjających warunkach i tak bym nie zdobiła, ale teraz chcę ich bardziej na przekór.)

Chyba najbardziej brakuje mi randkowania z mężem. Zazwyczaj w sobotę wieczorem urywaliśmy się z domu na parę chwil. Nieważne, czy na kawę i ciastko, na romantyczną kolację czy po prostu na spacer po lesie albo zwiedzanie okolicznych wiosek. Tak po prostu, żeby spędzić parę chwil tylko we dwoje. Lubiłam się ładnie ubrać, przygotować, jakbym naprawdę wybierała się na randkę - choć mój luby szykował się tuż obok. Ale był to taki czas dla nas. Bardzo mi tego brakuje.

Moje buntownicze zapędy i awanturnicze plany podbijania świata skutecznie ukróciła migrena. Zapakowała mnie do łóżka na trzy dni. Echo tego bólu czuję jeszcze gdzieś za okiem i z tyłu głowy. Nie miałam siły żyć, w pracy wzięłam urlop, bo pół dnia spędziłam leżąc na biurku i powstrzymując wymioty. Taaaka impreza!. Zawsze trzeci dzień jest najgorszy - zaczynają mi pulsować wszystkie zęby i mam wrażenie, że za chwilę zaczną wypadać jeden po drugim.

No, tyle o przyjemnościach. Z dobrych wieści natomiast chciałam napisać, że wypucowałam rower i przeżyłam pierwszą wyprawę bez większych cierpień dnia następnego. Rozsądnie wybrałam krótką trasę, mierząc siły na zamiary. Taka jestem przezorna... (a tak naprawdę to po prostu zapomniałam komórki i bałam się, że umrę w lesie i nikt mnie nie znajdzie, nie uratuje, zjedzą mnie wilki, a zające będą się ze mnie śmiały, że na wyprawę się wybrała, a zadyszkę złapała już za furtką... ale to taka mała tajemnica.)

26 komentarzy:

  1. Rzeczywiście bardzo dobrze widać oznaki tego, że wiosna się u nas rozgościła i to bardzo mnie cieszy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten czas w roku, to mój absolutnie ulubiony moment. Kiedy właśnie pojawiają się listki, kwiaty na drzewach. Parę dni temu spadł u nas deszcz i po nim wszystko po prostu wystrzeliło - jak w przyspieszonym tempie. I drzewa zaczęły nabierać tak pięknego, soczystego, zielonego koloru, którego tak brakowało przed deszczem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też brakuje wychodzenia z domu :( A wiosna to najpiękniejsza pora roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiosna choć inna i dziwna, ale nadal piękna! Uwielbiam kwiaty, naturę budzącą się do życia i to ciepłeko, któro poprawia nastrój nawet w najgorszym momencie :) jest wiosna i jest pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za mądre słowa na moim blogu :) Bardzo mi się podobały i współczuję, że miałaś migrenę to musiało być okropne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wychodzenia z domu brakuje chyba każdemu z nas. Na szczęście już można wychodzić np. do parków i lasów, więc jest ciut lepiej niż w połowie kwietnia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem o czym piszesz, wiem, co to migrena, wrrr...
    A poza tym, świat natury jest przepiękny...

    OdpowiedzUsuń
  8. I na randkę znajdziecie sposób :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiosna nadeszła na 100%.
    A jeśli chodzi o migreny to cierpię na nie od .... zawsze. A jest tych migren kilka rodzajów...
    Zapraszam na spacer do mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo inteligentne macie zające...;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas już ta wiosna prawie się skończyła. Bzy przekwitają.
    Przegrzewa Ci się samochód? Chyba go rozumiem...
    Migrenę miałam dwa razy w życiu. Ta druga była nawet stosunkowo niedawno i łączyła się w bólach z zębami. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój rower jeszcze czeka na pierwszą wyprawę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Z upragnieniem czekałam na wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi też brakuje wychodzenia z domu, tęsknię za ludźmi i w ogóle ciężko. Wiosna już się rozgościła i jest pięknie. Migreny współczuję, co prawdy to nie moja kumpela, ale wiem, że potrafi dać popalić. Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  15. mam nadzieję,że randki wrócą, na razie musicie być kreatywni i randkować w domowym zaciszu, choć do lasu można iść!
    Tygodnia bez migreny!
    Mnie po pierwszej jeździe na rowerze bolały wszystkie mięśnie!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Też muszę wypucowac rower

    OdpowiedzUsuń
  17. Migrena to okropna przyjaciółka, współczuję.
    Wiosna przepiękna, z jednej strony przez tą kwarantannę jesteśmy od niej odcięci, ale z drugiej... Mam wrażenie, że jak już wychodzę z domu to wszystko mnie zachwyca - kwitnące drzewa, zieleń trawy, wybuchająca forsycja, odurzający zapach wiosny, a nawet deszcz! To niesamowite, zawsze kochałam naturę, ale teraz odczuwam to 3x bardziej. ;)
    Życzę wspaniałych randek, my też początkowo trochę mieliśmy z tym problem, ale teraz patrzymy na to bardziej jak na wyzwanie. ;) Teraz nawet wspólne czytanie bywa bardzo romantyczne. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. HAHAHA! Też mam starego opla i dokładnie taki sam problem - z tym, że u mnie już na zmianę każdej pory roku świecą kontrolki. W zeszłym tygodniu zaś wręcz przeciwnie - wszystko przestało świecić (o ironio!), bo wysiadł akumulator. xDDDD


    Co do randek z mężem - zawsze można zrobić taką w domu :) wiem, że jest trudniej się zebrać i w ogóle, ale fajnie jest się przygotować i na przykład ładnie ubranym siąść do jakiejś kolacji przygotowanej ze szczególniejszą starannością :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie zazdroszczę migreny :/
    ciekawy wpis, podoba mi się jak piszesz :)
    pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  20. Pączuszki kwiatuszków! :) Wiosna, wiosna, wiosna ah to Ty!

    OdpowiedzUsuń
  21. U nas w Norwegii w ogole inaczej to przebiegało :) nie było żadnych nakazów i zakazów. Wszystko minęło po ciuchu, ale tez troche inaczej tutaj jest ze wzgledu na ilosc ludzi :)
    norwegie bowiem zamieszkuje niecałe 5 mln ludzi, a Polskę jednak znacznie więcej. Duzo siły przesyłamy! i buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No i bzy... a rower to zaniedbałam muszę nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Też chcę z przekory teraz wiele rzeczy porobić :)

    OdpowiedzUsuń
  24. W tym roku jestem wyjątkowo podjarana tym, że wszystko się rozwija i rośnie, bo sama sobie zasiałam różne zioła i warzywka i nie mogę się napatrzeć, jak rosną!

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj pięknym majowym porankiem
    Mój stary rower już od tygodnia w użytku. Wczoraj rano jechałam przez pusty, zachwycający park.
    A migreny współczuję.
    Pozdrawiam śpiewającymi ptakami za oknem 

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo optymistyczny, naprawdę wiosenny post. Pozdrawiam i życzę miłych wypadów do lasu.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger