grudnia 17, 2021

o badaniach



W końcu dobiłam się do klawiatury!

Dawno mnie nie było - ale nie wynika to z braku treści do opisania, raczej z braku dostępu do sprzętu. Nie znoszę pisania na telefonie. Mogę napisać wiadomość, w której zrobię kilka literówek i to wszystko. A ponieważ nasze mieszkanko przypomina ostatnio bardziej front wschodni w 1941 niż szanujące się gospodarstwo domowe, to o wyjęcie laptopa i  spokojny wieczór z blogiem raczej ciężko.

Może właśnie zacznijmy od gospodarstwa domowego...

To będzie ciekawa historia na rozgrzewkę.

Pod koniec września znaleźliśmy w skrzynce na listy pismo z GUS. O zaproszeniu do badania gospodarstw domowych. Nawet nie wiem, czy pismo było w kopercie - chyba nawet nie, tylko ot, tak wrzucone do skrzynki. A ponieważ w naszym domu aktualnie mieszka siedem osób, wszyscy solidarnie zignorowali pisemko bez skonkretyzowanego adresata.

W zasadzie chciałam pisemko wrzucić do kosza z etykietą "makulatura", ale odezwał się mój wewnętrzny chomik-asekurant i zalecił schować pismo do szuflady "wywalić, ale później". Mój chomik już kilka razy uratował mi skórę, bo bywały sytuacje, że niewyrzucone pismo (przeznaczone do zniszczenia) wyjaśniało znienacka dziwne sytuacje - głównie w pracy. Postanowiłam go zatem posłuchać.

Chomik znów miał rację.

Nie minęły dwa dni, a odebrałam dziwny telefon od... pani z GUS. Dzwoniła w sprawie pisma z zaproszeniem do badania, do którego zostaliśmy "wylosowani" w ramach "grupy reprezentatywnej" w naszym regionie, podobno niezwykle interesującym ekonomicznie. Pytam grzeczenie, kto konkretnie jest zaproszony, ponieważ pod tym adresem funkcjonują trzy gospodarstwa domowe. No i okazało się, że chodzi o dwie osoby dorosłe z jednym małoletnim. Wątpliwości się rozwiały. Potem sama zamieniłam się w badacza i przepytałam panią w każdy możliwy sposób, w jaki można potwierdzić tożsamość ankietera z urzędu. Na koniec sprawdziłam wszystko w instytucji głównej - ach, ten zmysł dociekliwego urzędnika. Rachimistrza ze spisu powszechnego też tak przemaglowałam, że biedny się zmęczył od natłoku pytań i na koniec przyznał, że takiego wywiadu jeszcze nikt z nim nie przeprowadził. Niestety, tylu jest teraz oszustów, że lepiej się doinformować, niż potem szukać zawartości wyczyszczonego konta lub opróżnionego mieszkania. Zawsze sprawdzajcie dzwoniącego. Zawsze!

Na czym ma polegać badanie? Na zbieraniu przez cały miesiąc paragonów. Totalnie za wszystko. Żywność, paliwo, ubrania, książki, meble, artykuły przemysłowe, leki, jedzenie na mieście i cokolwiek tylko zostanie zakupione. No okej.

Przyznać się, kto gubi paragony? Kto odbiera wszystkie i skrupulatnie przetrzymuje? Kto zostawia je na kasie i nie przejmuje się ich dalszym losem?

To było wyzwanie. Sama nie wiem, czy zgromadziliśmy wszystkie, ale okej. Z początkiem miesiąca przyjechała do nas pani z GUS po te paragony... i poprosiła o kolejną listę wydatków październikowych. Media, telefony, internet, telewizja, polisy ubezpieczeniowe, opał. Zadzwoni za kilka dni.

I tu się zaczęło robić wesoło.

Ile zapłaciliśmy za wodę, prąd i gaz?

Za wodę nic, bo mamy studnię. Za prąd i gaz nic, bo płaciliśmy w poprzednim miesiącu i zapłacimy znów w kolejnym. Co w związku z tym? 

Nic.

Ale nic? Przecież nie mamy prądu za darmo.

Nic.

Och...

Za opał? 

Opał kupujemy wiosną. Więc na moją logikę wypadałoby podzielić kwotę zakupu przez 12 miesięcy i wyjdzie nam średnio, ile wydajemy na opał w miesiącu badanym, ale...

Nie.

Czyli ogrzewanie też mamy za darmo? Przecież to bez sensu.

Badanie nie przewiduje takiej opcji.

Och...

Jakie mamy dochody?

W każdym miesiącu inne, co wynika z ilości nadgodzin, ewentualnych chorobowych bądź urlopów.

Ma być podane tylko to, które wpłynęło na konto w miesiącu badanym.

Ale to nie ma sensu, bo każdy miesiąc jest inny. Akurat trafiło na miesiąc, w którym Mały Chłopiec mocno chorował i spędziłam z nim dwa tygodnie w domu. Więc wypłata, która wpadła na konto za poprzedni miesiąc będzie inna niż ta ZA badany miesiąc, która będzie wynosiła 80% ... 

To bez znaczenia.

Ach. A może by tak podzielić PIT na 12 i wtedy wyjdzie jakoś średnio, bliżej prawdy?

Badanie nie przewiduje takiej opcji.

Potem było jeszcze kilka pytań o samoocenę finansów swojego gospodarstwa. Czy mamy się dobrze? Chyba tak. Czy na wszystko wystarcza? Musi. Ile złotówek chciałabym mieć do dyspozycji miesięczne? Ooo, tu mogłam popuścić wodze fantazji.

Generalnie wyszliśmy na bardzo bogatych ludzi, z prądem i gazem za darmo, którzy nie dość, że jeżdżą raz w roku na wakacje, to jeszcze chcieliby więcej zarabiać. Szkoda, że badanie nie wypadło to miesiącu płacenia za zamówione okna do domu albo fachowca - miałabym jakieś dziesięć tysięcy złotych minusu. Jak żyć ponad stan - to z przytupem!

Moja opinia o badaniu? Totalnie niewiarygodne zawracanie ludziom głowy, z którego nic nie wynika. Wiarygodność takiego badania mogłaby cokolwiek pokazać, jeśli uwzględnimy na przykład pełny rok. A nie jeden losowy miesiąc. Ja wiem, że statystyka to inny świat, ale litości.


16 komentarzy:

  1. Beznadziejne to badanie. A potem wychodzi, że Polska to kraj mlekiem i miodem płynący. Trudno się tym nie denerwować. Ale ta ankieterka to też jakaś bez inwencji i bez rozumu. Jakby mnie zapytała około 7-8 dnia miesiąca ile wydałam na żywność, to też powiedziałabym nic. No i w skali kraju wyszłaby piękna średnia:)ps. Robię zakupy hurtem co 10 dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zasadniczy błąd był już przy rozpisywaniu metodologii badania. Kto w ogóle wpał na pomysł, że miesiąc cokolwiek może pokazać? W głowie się nie mieści. Widzisz, też wychodzisz na bogatą w ciągu pierwszego tygodnia! :D

      Usuń
  2. Faktycznie z tymi badaniami kosmos. Z oplatami jeszcze ciekawiej :) Oj Kochana ja gubie wszystko, paragony, dowody nadania z poczty. Ile ja sie wczoraj naszukalam tegoz dowodu nadania... Myslalam, ze mnie trafi bo akurat byl potrzebny bardzo. Na tych ankieterow i innych to teraz trzeba bardzooo uwazac, a jeszcze bardziej na podejrzane sesemesy z linkami. Zeby sie czasem nie pomylic i sobie nie kliknac bo Ci konto hakerzy wyczyszcza. Moja ciocia kiedys podniosla sluchawke a tam cisza, za to potem przyszedl jej za to rachunek 300 zl. Naciagacze podle. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety oszustów nie brakuje... A i metody mają coraz bardziej wyszukane. Dochodzi do takich sytuacji, że człowiek się człowieka boi. Ja też wszystko gubię. Jedynie paragony za sprzęt staram się kserować i przechowywać w celach gwarancyjnych... ale przyznam się, że czasami przypomniało mi się o kserowaniu jak już paragon był ledwo widoczny. Nie mam głowy do takich rzeczy :)

      Usuń
  3. I może ktoś wyniki takich badań będzie wykorzystywał w analizach demograficznych, a jakaś wredna Pani Doktor każe wkuwać do trzeciego miejsca po przecinku? Piszę o tym, bo pocieszałam się w takich wypadkach, że bzdety przynajmniej są wiarygodne, a ja jakąś wiedz przyswajam. Zwątpiłam, bo wiele danych jest z GUS właśnie i się biedziłam nad nimi. Zakulisowo wyszło, że to jednak mogą być czyste bzdety. Dobrze, że wolę badania jakościowe (wywiady itp), bo bym się zdenerwowała jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest przerażające! potem wychodzą takie kwiatki. Raz w pracy miałam sytuację, ze podając ilość przepracowanych godzin w zakładzie wyszło, że pracuje tylko połowa ludzi. Pani z GUS zadzwoniła, że to niemożliwe. A jednak możliwe, jak jest 10 osób, z tego 2 na urlopie, jedna na opiece i jedna na chorobowym. I banc, 50% nie pracuje. Przy 100 osobach zatrudnionych 5 osób na minus zniknie w tle. Ale w takim małym zakładzie to połowa składu :D Pani zrobiła "och". Po czym powiedziała, że sama sobie z palca moje dane poprawi "tak, żeby jej pasowało" :D

      Usuń
  4. Też potrzebuję klawiatury do szczęścia. ^_^

    Oto prawidłowe zachowanie. Jak to się mówi, 'przezornego Pan Bóg strzeże' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety świat zalały oszustwa i podstępy. A te są niezwykle pomysłowe... Już takie historie słyszałam i widziała, że teraz wszystkich pouczam o ostrożności ;)

      Usuń
  5. Z GUS-em zawsze tak jest, totalny brak logiki, bo nie o logikę chodzi...;o) Ty Burżujko...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według GUS zarabiamy po 5 tysięcy na rękę... więc się grzecznie zapytuję, kto ma moją resztę z tych 5 tysięcy, których ja nie mam? :D

      Usuń
  6. Oj, też nie lubię pisać inaczej niż na komputerowej klawiaturze. O takim badaniu GUSowskim jeszcze nie słyszałam. A czytając o mieszkaniu wyglądającym jak front wschodni z 1941 roku wybuchłam szczerym śmiechem. Pozdrawiam najserdeczniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tekst Cię rozbawił! :) Powoli oczyszczamy teren. Teraz już da się przejść z pokoju do pokoju po podłodze, którą widać :D Mnie też to badanie zaskoczyło, ale się doszukałam materiałów i faktycznie jest prowadzone. I skoro już wiem jak jest prowadzone... nie wierzę w ani jedną podaną tam wartość :D Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  7. To faktycznie jakaś paranoja. A potem na podstawie tych danych są podejmowane decyzje odnośnie wszystkich nas. No super;)
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz profesor zawsze mawiał: szkodzi mu wódka z lodem, szkodzi mu burbon z lodem, szkodzi mu whisky z lodem. Statystcznie zatem najbardziej szkodzi mu lód :D

      Usuń
  8. Inni to wszystko chcieliby wiedzieć, a najlepiej na wszystko kwity mieć. Porażka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog przypadkowo zniknął, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jest nowy, kliknij na mój nick, (Ambasada). Dopiero dwa posty napisałam. Mam mało czasu, miałam się u wszystkich zameldować z nowym adresem, ale na razie dotarłam do garstki osób. Mam dużo pracy.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger