listopada 11, 2021

O domowych rewolucjach

 

Doczekałam się upragnionej kawy. To był bardzo długi, pracowity dzień.

Mały Chłopiec rozwiązuje zadania z przedszkolnej książeczki, podśpiewując przy tym czerwone maki na Monte Casino... Wysłuchał rano opowieści o dziejach rodzinnych z ust naszej babci, a jego pra - ma 89 lat i świetną pamięć. Opowiadała mu o swoim bracie, który właśnie pod Monte Casino walczył i szczęśliwie wrócił do domu, w przeciwieństwie do wielu innych.

Tymczasem my spędziliśmy niezwykle intensywny tydzień pod hasłem "remont". Dzisiaj rozebraliśmy cały parter pokryty boazerią, zrobiliśmy nową instalację elektryczną na piętrze i zdemontowaliśmy 45letnią garderobę. Kurz, tynk i jeszcze więcej kurzu. Wszędzie. W uszach, w nosie i między zębami. Stężenie pyłu w płucach przekroczyło wszelkie dopuszczalne normy. Włosy mam sztywne tak, że żaden turbolakier nie utwardzi fryzury jak miks tego wszystkiego, co odpadło dzisiaj ze ścian. Serio.

 Swoją drogą... Wiecie, jakie są najgroźniejsze słowa podczas remontu?

"Ups..."

 

Ups, odpadło pół ściany tynku.

Ups, poleciała lampa.

Ups, odpadło drugie pół ściany.

 

Po kilku "upsach" jakoś w końcu ogarnęliśmy sytuację, ale nie powiem, ruina jest totalna. Znaczy, tak miało być. Jutro i w sobotę musimy doprowadzić do porządku instalację elektryczną na parterze, zabezpieczyć wszystko, co nie powinno zostać zniszczone i liczyć na to, że resztę zrobią fachowcy... którzy w miarę sprawnie sobie ze wszystkim poradzą i prędko nas opuszczą. Większość prac ogarniamy sami, ale nadszedł moment, w którym muszą być rusztowania i sprzęt, którego nie mamy. Przyda się też kilka dodatkowych par rąk, żeby zakończyć temat w trzy tygodnie, a nie trzy miesiące - bo tyle by to trwało naszymi siłami.

No, to tyle realacji z placu budowy. Zrobiłam sobie zdjęcia przed, w trakcie, a potem będą zdjęcia po. Wiecie, jak te influencerskie fotki before/after. Będę miała co wnukom pokazywać, jak będą rozwalać kiedyś to, co my teraz zbudujemy.

21 komentarzy:

  1. Haha jak ja to dobrze znam. Tylko, że u nas zamiast ups leciały gorsze słowa 😂. My robimy cały remont sami i... trwa to znacznie dłużej niż 3 miesiące 🙃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towarzyszył nam pięciolatek, więc trzeba było się wykazać potężną siłą woli, żeby ograniczyć się to „ups” 😂 Remont własnymi siłami to niestety czas, ale za to ogromna oszczędność. Gdyby nie to, że wynajem rusztowań i maszyn to robienia dziur w zbrojonych stropach kosztuje prawie tyle, co ekipa do zrobienia tego, pewnie też zrobilibyśmy to sami. To będzie jedyna część wykonana przez osoby z zewnątrz, a i tak się zastanawiam, czy to konieczne 😁

      Usuń
  2. Ja zawsze pocieszam się w takich sytuacjach myślą, że potem będzie pięknie i warto teraz się przemęczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę o tym każdego dnia... a zwłaszcza, kiedy patrzę na tę ruinę :D

      Usuń
  3. Nie wiem czego bardzo nie lubię. Remontów czy przeprowadzek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię remonty, o ile polegają na pomalowaniu ścian i przestawieniu mebli. 2-3 dni, posprzątać i gotowe. Ale kiedy do akcji wkracza gips... o, nieee... Gorzej z tymi przeprowadzkami. Przeprowadzałam się, owszem, ale zawsze tymczasowo - do akademika, do mieszkania na studiach. Przeprowadzka "na zawsze" mnie przeraża.

      Usuń
    2. W ciągu jednego roku przeprowadziłam się "na zawsze" 4 razy.

      Usuń
  4. Remontów nie lubię bardzo.
    W moim pierwszym domu mieszkaliśmy i remontowaliśmy3 miesiące, kurz, pył itp.
    Ale za to satysfakcja jest😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszam się tym,że nie muszę mieszkać w tym bałaganie. I bardzo, baaardzo mocno skupiam się na tym, że będzie ładnie - inaczej dawno bym uciekła :D 3 miesiące to bardzo dobry wynik! :D

      Usuń
  5. Witam serdecznie ♡
    Ja obecnie jestem w trakcie poważnego remontu. Nie zła przeprawa. Jednak teraz człowiek się pomęczy a później będzie zadowolony ^^
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Remonty są fajne na początku, jak jeszcze jest dużo entuzjazmu i na końcu, kiedy widać końcówkę 😃

      Usuń
  6. Najgorsze sa remonty! Ale z drugiej strony jaka satysfakcja pozniej ;) odpoczywasz i czujesz to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już myślę o tym, jak fajnie będzie wyłożyć się z książką w fotelu, którego jeszcze nie ma, w bibliotece, ktorej jeszcze nie ma, przy kominku, którego jeszcze nie ma... ale będzie!😁

      Usuń
    2. Takie wyobrazenia dodaja kopa do dzialania ;D my zrobilismy sobie kiedys piknik na pustostanie :D wyobrazajac sobie, ze bedzie to nasza kuchnia i salon jednoczesnie.

      Usuń
  7. To cudowne, że Mały Chłopiec ma okazję posłuchać takich opowieści, a przy tym zaznać ciepła od prababci. Wielkie szczęście...
    Powodzenia z remontem, oby jak najmniej "upsów" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upsy są wyjątkowo niepożądane 😁 Ja uwielbiam sluchać babci. Ma caly skarbiec opowieści w głowie :)

      Usuń
    2. Moi wszyscy dziadkowie niestety już nie żyją :( Nawet nie miałam okazji zbyt dobrze ich poznać. Na szczęście tata zawsze bardzo szanował historię i chętnie opowiadał mi to, co słyszał jeszcze od swojego dziadka. Takie "lekcje" są bardzo ważne.

      Usuń
  8. Witaj słoneczną sobotą
    Ja powoli zaczynam dojrzewać do remontu. Ale jeszcze nie tak szybko.
    Mały Chłopiec ma szczęście. Moje babcie odeszły zbyt wcześnie
    Pozdrawiam ciepło życząc spaceru pod rękę z kolorową Panią Jesienią

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to zabrzmi durnowato, ale uwielbiam takie demole...Z nich musi (!!) wyjść coś pięknego...;o)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też uwielbiam takie opowieści sprzed lat. "Czerwone maki na Monte Cassino..." - nie mogłam się powstrzymać i tego nie zanucić :). Remont czeka mnie w najbliższym czasie, więc solidaryzuję się z Wami w nim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnia remontowa rewolucja miala u nas miejsce 10 lat temu chyba. Rozpierducha byla taka, ze nawet nie chce pamietac jak to bylo 😂 najgorsze sciany, zdzieranie starej farby nakladanie gladzi polerowanie itp. Dalej juz leciutko. Do czasu skladania mebli ha ha. To dopiero byla zabawa 😁😁😁 takie giga klocki lego. A bylo tego ukladania, oj bylo. Najprostsze lozko pietrowe, serio. Fajna zabawa :) Usciski z Krakowa

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger