czerwca 09, 2022

O nadmiarze



 Od dłuższego czasu zabieram się za pisanie. A ponieważ zabieram się za to jak pies za jeża, wychodzi mi to średnio.

Ostatnie miesiące upływają pod hasłem Wielkich Zmian.

Mam dom. Teraz już tak oficjalnie, formalnie i z całym dobrodziejstwem inwentarza. Ostatnie trzy tygodnie spędziłam na bieganiu po urzędach i instytucjach. I tak na przykład referat podatków kazał mi latać z miarą po chałupie i liczyć metry powierzchni, tak jakby dom miał urosnąć z okazji zmiany właściciela. Referat od gospodarowania odpadami powiedział, że nie wywiozą mi śmieci, bo nikt tam nie mieszka i mam iść do firmy. Firma powiedziała, że nie wywiozą mi śmieci, bo mam z tym iść do miasta i złożyć deklarację. Energetyka była lekko zdziwiona, że poprzedni właściciel płacił rachunki, chociaż zmarł 10 lat temu, ale w sumie to były nadpłacone... więc zwrócą mi jego pieniądze. Wodociągi założyły mi konto do zdalnej obsługi licznika i faktur, przy czym konto nie zadziałało. Żeby się zalogować, muszę podać numer klienta z faktury. Żeby dostać fakturę, muszę zgłosić stan licznika. Żeby zgłosić stan, muszę się zalogować na konto, które... Ogarniacie, nie? 

Większość kłopotów udało mi się już rozwiązać, ale ile mnie to kosztowało siwych włosów to wiem tylko ja. Nie powiem, dało mi to w kość. Ja się strasznie boje urzędowych druków. Serio. Stresują mnie te wszystkie formularze i nawet nazwiska nie umiem wpisać we właściwe okienko. Potem się okazuje, że mam imię w nazwisku i odwrotnie, a PESEL w numerze telefonu.

Nie powiem, wydarzyły się też małe cuda. Na przykład kupiłam węgiel z pgg. Nie wiem, czy ktokolwiek z czytających jest na bieżąco z problemem, ale dzieją się straszne rzeczy. O tym może innym razem, bo to długa i zawiła historia. Skończyła się wprawdzie happy endem, ale przez całą akcję mam cztery lata życia mniej.  

Tymczasem mobilizuję się mocno do pisania!

Niewątpliwy wpływ ma na to zmiana telefonu. Na poprzednim bardzo źle wyświetlała się strona bloggera i pisanie czegokolwiek doprowadzało mnie do rozpaczy. Nawet wstawienie komentarza pod wpisem było męczące i irytujące na tyle, że rzadko ten komentarz się pojawiał. Teraz jest o niebo lepiej! Głowę też mam pełną myśli, które muszę z siebie wyrzucić. Ostatnio przeszło mi nawet przez myśl, żeby pisać w zeszycie, bo tyle tego kłębi mi się pod kopułą, że za chwilę wybuchnę.

Mam zatem nadzieję, że będę się tu pojawiać częściej. A jest o czym opowiadać! :)

Aaa... No i zbliżają się wakacje! Jutro ostatni dzień pracy. Nawet nie dzień, tylko kilka godzin, bo zawitam do zakładu gościnnie i bajo bajo. Nie mogę się doczekać...

7 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo pięknie, otwierają się nowe strony życia, także takie małe jak wakacje. Dom to wielka rzecz, nie każdy się do tego nadaje, ja na pewno nie.
    Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochodzę z domu, dlatego wiem, z czym się trzeba mierzyć. Zawsze dziwiłam sie ludziom, którzy mając fajne, wygodne mieszkanka wpadają na pomysł "zbudujemy sobie dom!". Myślę wtedy, matko jedyna, po co wam to, zle się macie? :P Ale z natury jestem czarnowidzem więc może dlatego mój entuzjazm jest dość ograniczony w tym temacie :D

      Usuń
    2. Ja się domu zrzekłam. Pożyłam trochę, miałam nawet w niego inwestować, niby żyć tam już do końca... Ale spakowałam manatki i wybrałam mieszkanko. Nie żałuję tej decyzji. Jestem typem wolnościowca, dom by mnie uwiązał na miejscu. Ja potrzebuję nieabsorbujący dach nad głową, do którego wracam tylko żeby się ogarnąć i jedziem dalej. ;)

      Usuń
  2. No to trzymam się wersji, że będziesz "pojawiać się częściej"...;o) Urzędnicze tortury (procedury) przerabiałam, chociaż wymiar był mniejszy, bo domu mieszkalnego nie mamy...To jak "Paragraf 22"...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze zwykłym rozliczeniem pit czekam na ostatni moment, co tak mnie to przeraża :D pocieszam się tym, że takie rzeczy robi się tylko raz i potem już samo leci. Jakoś to przeżyje, a potem będą już tylko rachunki ;D

      Usuń
  3. Gratuluję własnej chaty, to wielka radość ale i ogrom pracy potem. Nie piszesz czy czeka Cię remont najpierw, czy od razu "wchodzisz" bo to też wielka różnica. Życze powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Mój optymizm e temacie domu jest dość umiarkowany, żeby nie powiedzieć, że pierwsza myślą po otrzymaniu aktu notarialnego było "uhh, teraz mogę to sprzedac" :D Remont trwa. A my na szczęście mamy gdzie mieszkać, więc dojeżdżamy na plac boj, walczymy w kurzu i gruzie, a potem wracamy spać do ludzkich warunków i czystego łóżka :)

      Usuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger