kwietnia 08, 2020

O niespodziewanej wizycie


Mieszkam na końcu świata, gdzie czas biegnie nieco inaczej.

To małe miasteczko, a obrzeża stanowią tereny wiejskie. Wiecie, pola, lasy, konie, krowy, kury… no, wioseczka taka, gdzie sąsiad sąsiadowi woła „dzień dobry” przez siedem wzgórz. I wszyscy wszystko o sobie wiedzą, rzecz jasna.

Mój koniec świata to skraj tych terenów – tu już nawet plotki nie docierają. Mieszkamy w domku na górce, dookoła pola i las. Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy u progu tego domku na końcu świata stanął sąsiad z końca wsi. Na dodatek nie byle jaki sąsiad – i to bynajmniej nie w pozytywnym kontekście. Młody człowiek, alkoholik, awanturnik, do bijatyki skłonny, niejedno ma na sumieniu. Jednego pobije, innemu coś w biały dzień ukradnie, komuś płot zdemoluje, bo krzywo na niego popatrzył. Dobrze w okolicy znany, szerokim łukiem omijany.

Pełna obaw idę otworzyć drzwi.

- Dzień dobry pani gospodyni!
- Dzień dobry – odpowiadam, nieco zaniepokojona, ale ciekawa celu wizyty.
- Pani gospodyni, bo wy macie kury.
No, mamy. Nie da się ukryć, lata ich ze trzydzieści po polu. Tak plus minus, bo sama do końca nie wiem, ile ich jest.
- Pani gospodyni, bo wy macie kury. A ja mam kaczkę.
O, teraz to zrobiło się ciekawie. Propozycja mariażu międzygatunkowego czy jak…?
- Żywą kaczkę! No kolega mi przyniósł. I nie wiem, co z nią zrobić. I tak pomyślałem, że wam ją przyniosę. Bo zabić to ja nie mam sumienia!
Okej, tego się nie spodziewałam. Tylko po co mi kaczka?
- Pani gospodyni, to ja tę kaczkę przyniosę. Pochodzi sobie z tymi kurami, chować się będą razem. Bo ja nie mam jej gdzie trzymać. A nie zabiję, no nie mogę! Sumienie nie pozwala!
Jezusiemaryjko… po co nam kaczka? Poza tym, kury należą do mojej mamy, gdzie ja będę jej kaczki sprowadzać? Z drugiej strony, trochę się pana sąsiada bałam, bo łatwo w afekt popada, a ja tu sama w domu, więc wprost odmówić nie sposób.
- Panie Janku, to się chyba nie uda. Bo wie pan, u nas kurnik na piętrze. Kurki nasze po drabinie wchodzą. No a jak kaczka, na tych swoich krótkich nóżkach, po drabinie wejdzie?  Bardzo bym pomóc chciała, ale ta kaczuszka biedna nie da sobie rady z drabiną.
Postał, pomyślał. Sama nie wiem, skąd taki przebłysk logiki w moim małym rozumku zagościł.
- Racja. Nie wejdzie po drabinie.
Łomatkoicórko, jak dobrze, że argument był trafny.
- Gospodyni ma rację, po drabinie nie wejdzie. To komu tę kaczkę dać można?

Dwa gospodarstwa w okolicy mają kaczki. Uznał, że faktycznie lepiej będzie jej wśród swoich pobratymców kaczego rodu. I poszedł w swoją stronę, ku mojej uldze, bo co bym z tą kaczką począć miała...

Takie to rewelacje na tym naszym końcu świata.


* * *

Wiosna rozkwita. Zaczyna się robić pięknie. Na zdjęciu prezentuję Wam mirabelki, które złapałam w kadr w zeszłym tygodniu :)

18 komentarzy:

  1. hahaahahah :D no ciekawa opowieść haahahahah. Po drabinie nie wejdzie i już :D .... Super. Dzięki za wizytę. Ja właśnie rozmyślam o tym co będę gotować w tym miesiącu w kuchni i co chce zamówić z jedzonka przez internet z dostawą do domu :D :D . Właśnie znalazłam super stronę i się na niej zawiesiłam, bo sobie wyobraziłam ile rzeczy mogę ugotować i pokazać na blogu hahahahaha. Jeśli chcesz to zajrzyj haahah ale to nie jest reklama ( https://swiezenatalerze.pl/pol_m_Produkty-sypkie_Ziola-i-przyprawy_Paczkowane-2846.html?counter=1 ) Nie wiem czy mogę dać linka, ale własnie tu oglądam rzeczy do kupienia i się rozmarzyłam ! Jeśli chodzi o szycie to ja umiem haft krzyżykowy i jeśli miałabym coś uszyć to tylko ręcznie. Nie mam maszyny w domu. Moja mama ma, ale nie mogła mnie nauczyć. Moja ciocia, która kocha szyć próbowała mnie nauczyć i razem robiłyśmy ubranka dla moich zabawek i to było cudowne, ale nic się nie nauczyłam. Teraz maszyny są drogie. A kupie jedną i sobie podziabie rękę.... jeśli sama miałabym się uczyć :d . A tak nikt nie ma czasu i teraz jesteśmy daleko w pandemii od siebie wiec tym bardziej nie. Ale Tobie w tym życzę udanej nauki !

    OdpowiedzUsuń
  2. ale muszę przyznać, że słodziak! Facet wiaodmo swoje na sumieniu ma, ale jaki kochany jak tak dba o jakąś zwykłą kaczkę ;D!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kaczki nie ma sumienia zabić, to nie jest jeszcze z nim tak najgorzej :) :) Jakoś go przez to polubiłam. A Tobie gratuluję błyskotliwości... Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa historia z tą kaczką. Ja bym jednak zaryzykowała i ją wzięła. Kto wie, co by z tego wyszło?
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan sąsiad ma u mnie zdecydowanie +5 punktów do sympatii, o kaczuchę zadbał!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak się martwi o kaczkę to jeszcze nie taki zły :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No to mieszkamy podobnie, tyle że na mojej wioseczce powstało osiedle kilku małych bloków. Wynajmuję mieszkanie w jednym z nich, więc nie spodziewam się kaczki od sąsiada. ;D
    Całkiem wrażliwy ten młodzieniec. Mimo wszystko. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze mnie wzrusza, kiedy ludzie wykazują się empatię wobec zwierząt, a po Twoim wstępie to już w ogóle zaskoczenie. Urocza historia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dziwię się - też bym nie zrobiła krzywdy stworzeniu.... Wiesz, że marzy i się wyprowadzka na takie (sory - sory bardzo) zadupie. Kiedy 15 lat temu przeprowadzaliśmy się z miasta na wieś było tu fajnie a teraz zrobiło się podmiejskie osiedle - ruchliwe głośne z wrednymim sąsiadami - a było tak pięknie

    OdpowiedzUsuń
  11. I imagine how beautiful the rural atmosphere where you live is surrounded by seven hills ...
    Interesting story.

    Greetings

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj
    Zazdroszczę Ci tego końca świata.
    Dzisiaj zajrzałam, bo chciałam złożyć życzenia
    Życzę aby święta Wielkanocne przyniosły radość,
    spokój oraz wzajemną życzliwość.
    Zrozum sens życia i potęgę rodziny.
    Otwórz serce i wpuść ptaki nadziei

    Ja po raz pierwszy sama w te święta....

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam, że wychowałam się na takim "końcu świata" i takie historie zupełnie mnie nie dziwią;)
    Spokojnych Świąt Wielkanocnych!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wesołych Świąt, dużo zdrowia, szczęścia, radości !

    OdpowiedzUsuń
  15. Może alkoholik i awanturnik a jednak dobre serduszko ma :). Piękna historia i mam nadzieję, że w końcu dom dla kaczuszki się znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jako wegetarianka
    popieram pana janka. :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Zdecydowanie niecodzienna propozycja, ale najważniejsze ż,e pan chciał znaleźć kaczce szczęśliwy dom. 😊

    OdpowiedzUsuń
  18. Niby takie ladaco z tego Janka, a o szczęściu kaczki pomyślał. I jak tu nie wierzyć tym, którzy twierdzą, że nie ma ludzi tak całkowicie złych. Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger