Doczekałam się upragnionej kawy. To był bardzo długi, pracowity dzień.
Mały Chłopiec rozwiązuje zadania z przedszkolnej książeczki, podśpiewując przy tym czerwone maki na Monte Casino... Wysłuchał rano opowieści o dziejach rodzinnych z ust naszej babci, a jego pra - ma 89 lat i świetną pamięć. Opowiadała mu o swoim bracie, który właśnie pod Monte Casino walczył i szczęśliwie wrócił do domu, w przeciwieństwie do wielu innych.
Tymczasem my spędziliśmy niezwykle intensywny tydzień pod hasłem "remont". Dzisiaj rozebraliśmy cały parter pokryty boazerią, zrobiliśmy nową instalację elektryczną na piętrze i zdemontowaliśmy 45letnią garderobę. Kurz, tynk i jeszcze więcej kurzu. Wszędzie. W uszach, w nosie i między zębami. Stężenie pyłu w płucach przekroczyło wszelkie dopuszczalne normy. Włosy mam sztywne tak, że żaden turbolakier nie utwardzi fryzury jak miks tego wszystkiego, co odpadło dzisiaj ze ścian. Serio.
Swoją drogą... Wiecie, jakie są najgroźniejsze słowa podczas remontu?
"Ups..."
Ups, odpadło pół ściany tynku.
Ups, poleciała lampa.
Ups, odpadło drugie pół ściany.
Po kilku "upsach" jakoś w końcu ogarnęliśmy sytuację, ale nie powiem, ruina jest totalna. Znaczy, tak miało być. Jutro i w sobotę musimy doprowadzić do porządku instalację elektryczną na parterze, zabezpieczyć wszystko, co nie powinno zostać zniszczone i liczyć na to, że resztę zrobią fachowcy... którzy w miarę sprawnie sobie ze wszystkim poradzą i prędko nas opuszczą. Większość prac ogarniamy sami, ale nadszedł moment, w którym muszą być rusztowania i sprzęt, którego nie mamy. Przyda się też kilka dodatkowych par rąk, żeby zakończyć temat w trzy tygodnie, a nie trzy miesiące - bo tyle by to trwało naszymi siłami.
No, to tyle realacji z placu budowy. Zrobiłam sobie zdjęcia przed, w trakcie, a potem będą zdjęcia po. Wiecie, jak te influencerskie fotki before/after. Będę miała co wnukom pokazywać, jak będą rozwalać kiedyś to, co my teraz zbudujemy.
Haha jak ja to dobrze znam. Tylko, że u nas zamiast ups leciały gorsze słowa 😂. My robimy cały remont sami i... trwa to znacznie dłużej niż 3 miesiące 🙃
OdpowiedzUsuńTowarzyszył nam pięciolatek, więc trzeba było się wykazać potężną siłą woli, żeby ograniczyć się to „ups” 😂 Remont własnymi siłami to niestety czas, ale za to ogromna oszczędność. Gdyby nie to, że wynajem rusztowań i maszyn to robienia dziur w zbrojonych stropach kosztuje prawie tyle, co ekipa do zrobienia tego, pewnie też zrobilibyśmy to sami. To będzie jedyna część wykonana przez osoby z zewnątrz, a i tak się zastanawiam, czy to konieczne 😁
UsuńJa zawsze pocieszam się w takich sytuacjach myślą, że potem będzie pięknie i warto teraz się przemęczyć.
OdpowiedzUsuńMyślę o tym każdego dnia... a zwłaszcza, kiedy patrzę na tę ruinę :D
UsuńNie wiem czego bardzo nie lubię. Remontów czy przeprowadzek.
OdpowiedzUsuńLubię remonty, o ile polegają na pomalowaniu ścian i przestawieniu mebli. 2-3 dni, posprzątać i gotowe. Ale kiedy do akcji wkracza gips... o, nieee... Gorzej z tymi przeprowadzkami. Przeprowadzałam się, owszem, ale zawsze tymczasowo - do akademika, do mieszkania na studiach. Przeprowadzka "na zawsze" mnie przeraża.
UsuńW ciągu jednego roku przeprowadziłam się "na zawsze" 4 razy.
UsuńRemontów nie lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńW moim pierwszym domu mieszkaliśmy i remontowaliśmy3 miesiące, kurz, pył itp.
Ale za to satysfakcja jest😊
Pocieszam się tym,że nie muszę mieszkać w tym bałaganie. I bardzo, baaardzo mocno skupiam się na tym, że będzie ładnie - inaczej dawno bym uciekła :D 3 miesiące to bardzo dobry wynik! :D
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńJa obecnie jestem w trakcie poważnego remontu. Nie zła przeprawa. Jednak teraz człowiek się pomęczy a później będzie zadowolony ^^
Pozdrawiam cieplutko ♡
Remonty są fajne na początku, jak jeszcze jest dużo entuzjazmu i na końcu, kiedy widać końcówkę 😃
UsuńNajgorsze sa remonty! Ale z drugiej strony jaka satysfakcja pozniej ;) odpoczywasz i czujesz to.
OdpowiedzUsuńJuż myślę o tym, jak fajnie będzie wyłożyć się z książką w fotelu, którego jeszcze nie ma, w bibliotece, ktorej jeszcze nie ma, przy kominku, którego jeszcze nie ma... ale będzie!😁
UsuńTakie wyobrazenia dodaja kopa do dzialania ;D my zrobilismy sobie kiedys piknik na pustostanie :D wyobrazajac sobie, ze bedzie to nasza kuchnia i salon jednoczesnie.
UsuńTo cudowne, że Mały Chłopiec ma okazję posłuchać takich opowieści, a przy tym zaznać ciepła od prababci. Wielkie szczęście...
OdpowiedzUsuńPowodzenia z remontem, oby jak najmniej "upsów" :D
Upsy są wyjątkowo niepożądane 😁 Ja uwielbiam sluchać babci. Ma caly skarbiec opowieści w głowie :)
UsuńMoi wszyscy dziadkowie niestety już nie żyją :( Nawet nie miałam okazji zbyt dobrze ich poznać. Na szczęście tata zawsze bardzo szanował historię i chętnie opowiadał mi to, co słyszał jeszcze od swojego dziadka. Takie "lekcje" są bardzo ważne.
UsuńWitaj słoneczną sobotą
OdpowiedzUsuńJa powoli zaczynam dojrzewać do remontu. Ale jeszcze nie tak szybko.
Mały Chłopiec ma szczęście. Moje babcie odeszły zbyt wcześnie
Pozdrawiam ciepło życząc spaceru pod rękę z kolorową Panią Jesienią
Może to zabrzmi durnowato, ale uwielbiam takie demole...Z nich musi (!!) wyjść coś pięknego...;o)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam takie opowieści sprzed lat. "Czerwone maki na Monte Cassino..." - nie mogłam się powstrzymać i tego nie zanucić :). Remont czeka mnie w najbliższym czasie, więc solidaryzuję się z Wami w nim. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOstatnia remontowa rewolucja miala u nas miejsce 10 lat temu chyba. Rozpierducha byla taka, ze nawet nie chce pamietac jak to bylo 😂 najgorsze sciany, zdzieranie starej farby nakladanie gladzi polerowanie itp. Dalej juz leciutko. Do czasu skladania mebli ha ha. To dopiero byla zabawa 😁😁😁 takie giga klocki lego. A bylo tego ukladania, oj bylo. Najprostsze lozko pietrowe, serio. Fajna zabawa :) Usciski z Krakowa
OdpowiedzUsuń