sierpnia 03, 2020

O trudnych wyborach



Powolutku wychodzę z kryzysu urodzinowego.
Nie lubię swoich urodzin.
Ale o tym innym razem.

Tak czy inaczej, już mi lepiej i w ramach poprawy nastroju wybraliśmy się z lubym na wyprawę do Krakowa.

Do wycieczki dołączyły jeszcze dwie osoby - kolega z pracy męża ze swoją żoną. Jestem dość aspołeczna i o ile w jednej chwili zgodziłam się na wspólny wyjazd, tak dziesięć minut później panikowałam, że ojezusmaria, po co mi to było, tak bardzo nie chcę. Ot, stresują mnie nowi ludzie w otoczeniu. Zawsze mam wrażenie, że robię z siebie głupka i wszyscy na mnie patrzą.

W piątek mężu wraca z pracy i rzecze:

- Wiesz, bo ta jego żona już trzy dni kombinuje, w co ma się ubrać. Wszystkie macie z tym problem? Ma być wygodnie, bo będziemy dużo chodzić. To takie skomplikowane?

Otóż, to może nie jest skomplikowane, ale do sprawy należy podejść metodycznie. Wyjaśniłam zatem lubemu w prosty sposób, na czym polega problem i jak się go rozwiązuje.

Facet, żeby się ubrać, zazwyczaj po prostu otwiera szafę. Zwykle bierze  to, co lubi. Ewentualnie to, co leży na wierzchu.

Kobieta ubiera się metodą eliminacji.

Zatem: Kraków. Dużo dreptania i zwiedzania. To, co w miarę oczywiste, to buty. Wygodne. Znaczy najpewniej płaskie. I teraz eliminacja:

- Zwiedzamy, więc w harmonogramie pojawią się kościoły i katedry. Tu mamy dość jasno określone reguły. Odrzucamy zatem wszelkie dekolty i ramiączka.

- Zwiedzamy, więc nie obejdzie się bez wędrówki po schodach. Eliminujemy zatem wszelkie krępujące długości, a w zasadzie krótkości. Żeby potem nie wspinać się na dzwon Zygmunta i zastanawiać, kto się gapi na mój tyłek.

- Zwiedzamy w płaskich butach, przez co wracamy do tematu długości. Teraz odpadają wszystkie dziwne formaty, bo przecież nie chcemy wyglądać jak kaczuszka na krótkich nóżkach.

- Ponadto zwiedzanie to średnia okazja na prezentację tiulu i koronek, odkładamy zatem wszystko, co niepraktyczne. W końcu kto by chciał wdrapywać się na Wawel ciągnąc za sobą tren efektownej, aczkolwiek wkurzającej w obsłudze kreacji.

- W związku z tym, że jedziemy z nowymi znajomymi, wypada wyglądać w miarę przyzwoicie. Eliminacji poddajemy rzeczy, w których uda/tyłek/brzuch wyglądają na większe, niż w rzeczywistości, żeby do końca dnia czerpać przyjemność z wyprawy, a nie dobijać się kompleksami.

I tym sposobem w szafie zostają trzy rzeczy. Pierwszej nie lubisz, drugą trzeba prasować... tadaaam, mamy kreację idealną pod numerem trzy!

Mężu stoi, szczękę zbiera z podłogi. Potem kłapie coś bezdźwięcznie, jakby dopiero testował zdolności swego aparatu mowy.

- Aha - rzecze, jakby sam siebie usiłował do tego ahania przekonać. A potem wyciąga pierwszy z brzegu zestaw ze swej szafy. - To się nada?

* * *

Dzisiejszy wpis z przymrużeniem oka dedykuję mężowi, który dzielnie znosi wszelkie moje ekstrawagancje :)

A wycieczka wypadła rewelacyjnie!



30 komentarzy:

  1. Być kobietą, być kobietą... a mąż się nabył cenną wiedzę :D
    Jestem z Krakowa, więc tym bardziej cieszę się, że wycieczka była udana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że ostatecznie jesteś zadowolona z wycieczki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie obchodzę urodzin ani imienin, obchodzę za to wszelkie tradycje – szerokim łukiem. ;)

    Nie mam problemu z wybieraniem ciuchów na podróż. Wszystkie które mam w szafie są wygodne i nie muszę żadnych eliminować. :) Wyglądem się nie przejmuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obchodzenie szerokim łukiem to cos, co rowniez preferuje :)
      Dobrze urządzona szafa to zero problemów :)

      Usuń
  4. Ha,ha... cudne to było, i mega prawdziwe... Do Krakowa wybieram się w najbliższy piątek, a wtedy, do tego wszystkiego o czym napisałaś, dochodzi jeszcze temperatura 30 stopni. Tak prognozują...
    Chyba już od dziś zacznę eliminować :)
    Dziękuję :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zycze zatem udanej wycieczki! Oj tak, jeszcze nalezy uwzglednic czynnik pogodowy. Racja! :D

      Usuń
  5. Rozbawiła mnie Twoja notka:-) Nie da się ukryć, że wygodny i komfortowy strój podróżny to bardzo ważna rzecz.
    Jako krakowiance miło mi, że wycieczka Wam się udała:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze wpis wywołał usmiech, bo o to w nim chodziło :)

      Kraków jest piekny, nie da się go z niczym porownac. Bogaty w kulture i tradycje, roznorodnosc i historie. Uwielbiam go poznawac :)

      Usuń
  6. Urodziny? A co to takiego? Świętowanie przemijania? Nie obchodzę! Ponadto, jak mnie kto pyta ile mam lat, to się muszę zastanowić, policzyć... I mówię prawdę,nie ujmuje sobie lat, ale z wielkim zdziwieniem, bo czy to możliwe???
    Na wycieczki mam z góry upatrzone zestawy, co powoduje, że nieraz będąc w różnych miejscach wyglądam tak samo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja tez sie musze zawsze zastanowic, ile to lat... niestety juz nie da sie udawac wiecznej osiemnastki :D

      Usuń
  7. taaa, ja już jestem w takim wieku że zwisa mi kto skrytykuje mój strój, ma być wygodnie i czysto - reszta to przypadek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie wiek, tylko dojrzalosc i brak potrzeby przypodobania sie innym :) piekna cecha, bez wzgledu na metryke :)

      Usuń
  8. Dzięki za tę łopatologię !! W końcu pojęłam na czym to polega...;o) Ja to z tych co otwierają szafę, biorą to co lubią, albo co leży na wierzchu...;o)
    Pozdrów Męża...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez korzystam glownie z tego, co na wierzchu. Ale od czasu do czasu przerzucam stosim nogami do gory, bo potem mysle, ze tym ubraniom z dolu jest smutno :D

      Usuń
  9. Ja ubieram się zawsze tak jak mi odpowiada,nigdy pod kogoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo slusznie! :) faceci ogolnie maja z tym znacznie mniej problemow :D

      Usuń
  10. Ja też stresuję się nowymi ludzmi
    A co do ubierania to jest w tym trochę prawdy xD

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie, że też weszłam tu dopiero teraz, polecilabym super śniadania w Rannym Ptaszku na Kazimierzu :)
    Ja zawsze marzyłam o tym żeby mieć tylko takie zestawy, które się nadają do wszystkiego. Ale szybko się z tego leczę, zobaczywszy jakąś fajną kieckę ;( A co z koleżanką? Jakoś to wszystko poszło?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kraków - zawsze warto, tak czuję... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj tam oj tam. W Krakowie trzeba zadbać o niebanalny look;) Mój ostatni kryzys urodzinowy był 5 lat temu gdy kończyłam 30 lat. I od tego czasu jakoś wszystko przyjmuję na klatę;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny tekst:-) Jako rodowita krakowianka cieszę się, że wycieczka się udała.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  15. Swego czasu studiowałam turystykę pielgrzymkową w Krakowie, więc zwiedziłam królewski Kraków wzdłuż i wszerz, podziwiając jego zabytki.
    Z tego co czytam, to Wam wycieczka też się udała.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Też do łażenia tu i ówdzie potrzebuję ciuchów przede wszystkim wygodnych. A łażę dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  17. I to jest błąd, nie mysl o tym, że ktoś na Ciebie patrzy - a jak patrzy to krzywdy wzrokiem Ci nie zrobi, a uwierz mi, że jeśli przestaniesz mysleć w ten sposó to Twoja pewnośc siebie wzrośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj dojrzałym latem
    Kraków... Kiedy ja tam byłam :((
    A nowymi ludźmi zawsze się stresuję
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  19. Każdy człowiek w swoim życiu musi dokonać wielu wyborów ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Trafiłam od Selinez.
    Dziękuję za poprawę nastroju. Dawno tak się nie uśmiałam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger