Nie lubię swoich urodzin.
Ale o tym innym razem.
Tak czy inaczej, już mi lepiej i w ramach poprawy nastroju wybraliśmy się z lubym na wyprawę do Krakowa.
Do wycieczki dołączyły jeszcze dwie osoby - kolega z pracy męża ze swoją żoną. Jestem dość aspołeczna i o ile w jednej chwili zgodziłam się na wspólny wyjazd, tak dziesięć minut później panikowałam, że ojezusmaria, po co mi to było, tak bardzo nie chcę. Ot, stresują mnie nowi ludzie w otoczeniu. Zawsze mam wrażenie, że robię z siebie głupka i wszyscy na mnie patrzą.
W piątek mężu wraca z pracy i rzecze:
- Wiesz, bo ta jego żona już trzy dni kombinuje, w co ma się ubrać. Wszystkie macie z tym problem? Ma być wygodnie, bo będziemy dużo chodzić. To takie skomplikowane?
Otóż, to może nie jest skomplikowane, ale do sprawy należy podejść metodycznie. Wyjaśniłam zatem lubemu w prosty sposób, na czym polega problem i jak się go rozwiązuje.
Facet, żeby się ubrać, zazwyczaj po prostu otwiera szafę. Zwykle bierze to, co lubi. Ewentualnie to, co leży na wierzchu.
Kobieta ubiera się metodą eliminacji.
Zatem: Kraków. Dużo dreptania i zwiedzania. To, co w miarę oczywiste, to buty. Wygodne. Znaczy najpewniej płaskie. I teraz eliminacja:
- Zwiedzamy, więc w harmonogramie pojawią się kościoły i katedry. Tu mamy dość jasno określone reguły. Odrzucamy zatem wszelkie dekolty i ramiączka.
- Zwiedzamy, więc nie obejdzie się bez wędrówki po schodach. Eliminujemy zatem wszelkie krępujące długości, a w zasadzie krótkości. Żeby potem nie wspinać się na dzwon Zygmunta i zastanawiać, kto się gapi na mój tyłek.
- Zwiedzamy w płaskich butach, przez co wracamy do tematu długości. Teraz odpadają wszystkie dziwne formaty, bo przecież nie chcemy wyglądać jak kaczuszka na krótkich nóżkach.
- Ponadto zwiedzanie to średnia okazja na prezentację tiulu i koronek, odkładamy zatem wszystko, co niepraktyczne. W końcu kto by chciał wdrapywać się na Wawel ciągnąc za sobą tren efektownej, aczkolwiek wkurzającej w obsłudze kreacji.
- W związku z tym, że jedziemy z nowymi znajomymi, wypada wyglądać w miarę przyzwoicie. Eliminacji poddajemy rzeczy, w których uda/tyłek/brzuch wyglądają na większe, niż w rzeczywistości, żeby do końca dnia czerpać przyjemność z wyprawy, a nie dobijać się kompleksami.
I tym sposobem w szafie zostają trzy rzeczy. Pierwszej nie lubisz, drugą trzeba prasować... tadaaam, mamy kreację idealną pod numerem trzy!
Mężu stoi, szczękę zbiera z podłogi. Potem kłapie coś bezdźwięcznie, jakby dopiero testował zdolności swego aparatu mowy.
- Aha - rzecze, jakby sam siebie usiłował do tego ahania przekonać. A potem wyciąga pierwszy z brzegu zestaw ze swej szafy. - To się nada?
W piątek mężu wraca z pracy i rzecze:
- Wiesz, bo ta jego żona już trzy dni kombinuje, w co ma się ubrać. Wszystkie macie z tym problem? Ma być wygodnie, bo będziemy dużo chodzić. To takie skomplikowane?
Otóż, to może nie jest skomplikowane, ale do sprawy należy podejść metodycznie. Wyjaśniłam zatem lubemu w prosty sposób, na czym polega problem i jak się go rozwiązuje.
Facet, żeby się ubrać, zazwyczaj po prostu otwiera szafę. Zwykle bierze to, co lubi. Ewentualnie to, co leży na wierzchu.
Kobieta ubiera się metodą eliminacji.
Zatem: Kraków. Dużo dreptania i zwiedzania. To, co w miarę oczywiste, to buty. Wygodne. Znaczy najpewniej płaskie. I teraz eliminacja:
- Zwiedzamy, więc w harmonogramie pojawią się kościoły i katedry. Tu mamy dość jasno określone reguły. Odrzucamy zatem wszelkie dekolty i ramiączka.
- Zwiedzamy, więc nie obejdzie się bez wędrówki po schodach. Eliminujemy zatem wszelkie krępujące długości, a w zasadzie krótkości. Żeby potem nie wspinać się na dzwon Zygmunta i zastanawiać, kto się gapi na mój tyłek.
- Zwiedzamy w płaskich butach, przez co wracamy do tematu długości. Teraz odpadają wszystkie dziwne formaty, bo przecież nie chcemy wyglądać jak kaczuszka na krótkich nóżkach.
- Ponadto zwiedzanie to średnia okazja na prezentację tiulu i koronek, odkładamy zatem wszystko, co niepraktyczne. W końcu kto by chciał wdrapywać się na Wawel ciągnąc za sobą tren efektownej, aczkolwiek wkurzającej w obsłudze kreacji.
- W związku z tym, że jedziemy z nowymi znajomymi, wypada wyglądać w miarę przyzwoicie. Eliminacji poddajemy rzeczy, w których uda/tyłek/brzuch wyglądają na większe, niż w rzeczywistości, żeby do końca dnia czerpać przyjemność z wyprawy, a nie dobijać się kompleksami.
I tym sposobem w szafie zostają trzy rzeczy. Pierwszej nie lubisz, drugą trzeba prasować... tadaaam, mamy kreację idealną pod numerem trzy!
Mężu stoi, szczękę zbiera z podłogi. Potem kłapie coś bezdźwięcznie, jakby dopiero testował zdolności swego aparatu mowy.
- Aha - rzecze, jakby sam siebie usiłował do tego ahania przekonać. A potem wyciąga pierwszy z brzegu zestaw ze swej szafy. - To się nada?
Być kobietą, być kobietą... a mąż się nabył cenną wiedzę :D
OdpowiedzUsuńJestem z Krakowa, więc tym bardziej cieszę się, że wycieczka była udana :)
Chciałabym kiedyś spedzic w Krakowie tydzien, zeby lepiej go poznac! :)
UsuńNaprawdę warto :)
UsuńNajważniejsze, że ostatecznie jesteś zadowolona z wycieczki. 😊
OdpowiedzUsuńJestem, bardzo jestem :D
UsuńNie obchodzę urodzin ani imienin, obchodzę za to wszelkie tradycje – szerokim łukiem. ;)
OdpowiedzUsuńNie mam problemu z wybieraniem ciuchów na podróż. Wszystkie które mam w szafie są wygodne i nie muszę żadnych eliminować. :) Wyglądem się nie przejmuję.
Obchodzenie szerokim łukiem to cos, co rowniez preferuje :)
UsuńDobrze urządzona szafa to zero problemów :)
Ha,ha... cudne to było, i mega prawdziwe... Do Krakowa wybieram się w najbliższy piątek, a wtedy, do tego wszystkiego o czym napisałaś, dochodzi jeszcze temperatura 30 stopni. Tak prognozują...
OdpowiedzUsuńChyba już od dziś zacznę eliminować :)
Dziękuję :) :) :)
Zycze zatem udanej wycieczki! Oj tak, jeszcze nalezy uwzglednic czynnik pogodowy. Racja! :D
UsuńRozbawiła mnie Twoja notka:-) Nie da się ukryć, że wygodny i komfortowy strój podróżny to bardzo ważna rzecz.
OdpowiedzUsuńJako krakowiance miło mi, że wycieczka Wam się udała:-)
Ciesze sie, ze wpis wywołał usmiech, bo o to w nim chodziło :)
UsuńKraków jest piekny, nie da się go z niczym porownac. Bogaty w kulture i tradycje, roznorodnosc i historie. Uwielbiam go poznawac :)
Urodziny? A co to takiego? Świętowanie przemijania? Nie obchodzę! Ponadto, jak mnie kto pyta ile mam lat, to się muszę zastanowić, policzyć... I mówię prawdę,nie ujmuje sobie lat, ale z wielkim zdziwieniem, bo czy to możliwe???
OdpowiedzUsuńNa wycieczki mam z góry upatrzone zestawy, co powoduje, że nieraz będąc w różnych miejscach wyglądam tak samo;)
Oj ja tez sie musze zawsze zastanowic, ile to lat... niestety juz nie da sie udawac wiecznej osiemnastki :D
Usuńtaaa, ja już jestem w takim wieku że zwisa mi kto skrytykuje mój strój, ma być wygodnie i czysto - reszta to przypadek
OdpowiedzUsuńTo nie wiek, tylko dojrzalosc i brak potrzeby przypodobania sie innym :) piekna cecha, bez wzgledu na metryke :)
UsuńDzięki za tę łopatologię !! W końcu pojęłam na czym to polega...;o) Ja to z tych co otwierają szafę, biorą to co lubią, albo co leży na wierzchu...;o)
OdpowiedzUsuńPozdrów Męża...;o)
Tez korzystam glownie z tego, co na wierzchu. Ale od czasu do czasu przerzucam stosim nogami do gory, bo potem mysle, ze tym ubraniom z dolu jest smutno :D
UsuńJa ubieram się zawsze tak jak mi odpowiada,nigdy pod kogoś
OdpowiedzUsuńI bardzo slusznie! :) faceci ogolnie maja z tym znacznie mniej problemow :D
UsuńJa też stresuję się nowymi ludzmi
OdpowiedzUsuńA co do ubierania to jest w tym trochę prawdy xD
O nie, że też weszłam tu dopiero teraz, polecilabym super śniadania w Rannym Ptaszku na Kazimierzu :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze marzyłam o tym żeby mieć tylko takie zestawy, które się nadają do wszystkiego. Ale szybko się z tego leczę, zobaczywszy jakąś fajną kieckę ;( A co z koleżanką? Jakoś to wszystko poszło?
Kraków - zawsze warto, tak czuję... :)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam. W Krakowie trzeba zadbać o niebanalny look;) Mój ostatni kryzys urodzinowy był 5 lat temu gdy kończyłam 30 lat. I od tego czasu jakoś wszystko przyjmuję na klatę;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Świetny tekst:-) Jako rodowita krakowianka cieszę się, że wycieczka się udała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Swego czasu studiowałam turystykę pielgrzymkową w Krakowie, więc zwiedziłam królewski Kraków wzdłuż i wszerz, podziwiając jego zabytki.
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam, to Wam wycieczka też się udała.
Pozdrawiam serdecznie
Też do łażenia tu i ówdzie potrzebuję ciuchów przede wszystkim wygodnych. A łażę dużo :)
OdpowiedzUsuńI to jest błąd, nie mysl o tym, że ktoś na Ciebie patrzy - a jak patrzy to krzywdy wzrokiem Ci nie zrobi, a uwierz mi, że jeśli przestaniesz mysleć w ten sposó to Twoja pewnośc siebie wzrośnie :)
OdpowiedzUsuńWitaj dojrzałym latem
OdpowiedzUsuńKraków... Kiedy ja tam byłam :((
A nowymi ludźmi zawsze się stresuję
Pozdrawiam ciepło
Każdy człowiek w swoim życiu musi dokonać wielu wyborów ;)
OdpowiedzUsuńTrafiłam od Selinez.
OdpowiedzUsuńDziękuję za poprawę nastroju. Dawno tak się nie uśmiałam.