lipca 21, 2022

O wadach i zaletach

 


Jak już niektórzy z czytających te moje wypociny wiedzą, zostałam ostatecznie właścicielem domu. Dom z lat 80-tych, totalnie do remontu. I po co mi to było?

Cały czas się zastanawiam. 

Ostatnio nawet pokusilam się o listę z kategorii "wady i zalety" :D

Aktualny dom ma kilka niewątpliwych zalet:

- nową kuchnię, którą caluteńką zrobiliśmy sami

-dom jest ocieplony, ma nowy dach, piec, gaz 

-woda jest że studni 

-na piętrze mieszkają rodzice, więc Mały Chłopiec ma dziadków pod ręką. Uwielbia ich, a do tego w razie choroby zawsze ma awaryjną opiekę

- rachunki dzielimy, więc jest znacznie taniej - zwłaszcza w kwestii ogrzewania 

-dom jest zmodernizowany, ma wszystkie instalacje nowe

-stoi w pięknym miejscu pod lasem, zero ludzi dookoła

-dwa nowe garażeo, obejście i dojazdy wykończone kostką

-ma ogromne obejście i ogród, jeden wielki plac zabaw

Ale...

-ma ogromny ogród, mnóstwo trawnika i generalnie gigantyczny teren, gdzie zaczynasz trawnik kosić w poniedziałek, kończysz w piątek... a od poniedziałku znów ruszasz z kosiarką

-stoi w pięknym miejscu pod lasem... I wszędzie jest niesamowicie daleko. Autobus trzy razy w ciągu dnia. Do szkoły 4 km, sklepu 4 km, ośrodka zdrowia... 4 km. Bez auta (albo dobrej kondycji) ani rusz 

-do pracy 20 i 40 minut samochodem

-mamy dwa pokoje i więcej nie będzie jeszcze przez ładnych parę lat 

-łazienka do generalnego remontu

-w domu poza rodzicami mieszkają jeszcze dwie osoby, chociaż mają osobne wejście

-jak zasypie śniegiem, to wyjść można tylko na narty

-zero dzieci w okolicy bliższej. Zero dzieci w okolicy dalszej


No a nowy-stary dom?

-wszędzie blisko. W promieniu kilometra szkoła, sklepy, ośrodek zdrowia, szpital, przystanek autobusowo-pks

-sąsiedzi (całkiem mili, choć oni znają mnie lepiej niż ja ich) i gromada dzieci na jednej ulicy, w tym rówieśnik 

-3 sypialnie, salon, kuchnia, dwie łazienki, garderoba, pralnia, spiżarnia, warsztat, pomieszczenia gospodarcze

-mały ogród

-taras 

-spokojna okolica

-piekarnia 3 domy dalej 

-do pracy 5 minut, można dotrzeć rowerem lub pieszo, a do drugiej pracy 15 minut 

-nowy dach 

-nowy piec

Aleee...

-wymaga totalnego remontu wszystkiego. Większość już zrobiliśmy, ale koszty są potężne

-koszt utrzymania, w tym ogrzewania wyłącznie na naszej głowie 

-w razie awarii typu choroba trzeba się zorganizować, żeby zapewnić Małemu Chłopcu opiekę

-brak garażu, a potrzebujemy dwa

-podjazd i kanalizacja w totalnej ruinie

-do zrobienia drenaże, ocieplenie, ogrodzenie - znów ogromne koszty


Generalnie wady nowego-starego domu to głównie nakłady finansowe. Wiem, że gdybyśmy chcieli kupić mieszkanie, wydalibyśmy tyle co na remont. Z drugiej strony, kiedy rozważaliśmy opcję zakupu mieszkania... Nie wiem, czym bym dała radę. Jestem dzieckiem lasu. Zamknięta w czterech ścianach chyba bym zwariowała. Wiadomo, że można mieć działkę. Ale tu w okolicy działek jak na lekarstwo, na dodatek daleko. I tylu ludzi dookoła. Mieszkałam w bloku 3 lata i to były baaardzo ciężkie lata. Szaleni sąsiedzi potrafili urządzić piekło normalnym ludziom. Wystarczył jeden taki, żeby uprzykrzyć życie kilku rodzinom dookoła. A że staram się nie wchodzić nikomu w drogę, to nawet bym nie umiała nic z tym zrobić. Wiem, że wszystko zależy i wcale nie musi tak być. Ale być może i to mnie skutecznie zniechęca. 

No i takie to mamy rozkminy.

W razie czego dom zawsze można sprzedać, wymienić na mieszkanie, na inny. Zobaczymy, co czas przyniesie. Mały Chłopiec jest podekscytowany wizja własnego pokoju i uwielbia towarzystwo kolegów zza płotu. Ale on to wszędzie potrafi być szczęśliwy i nigdy nie narzeka :)







4 komentarze:

  1. Wady posiadania domu spowodowały, że się zrzekłam. Ale próbowałam, żeby nie było.
    Co do trawy, poprzedni mieszkańcy wybrukowali kostką pół dużej działki, więc nie było aż tak dużo koszenia, ale szczerze mówiąc wolałabym trawę, bo tej kostki było tam za dużo. Latem w upał bił od niej wielki żar.
    Też pod lasem to było, miałam mieszkać w naprawdę ładnej okolicy wiejskiej, ale gospodarstwa na około, czyli codzienne odgłosy pracy, maszyn, piłowania itd.
    Przynajmniej masz autobus, ja wszędzie musiałam samochodem. Życie towarzyskie mi zdechło. ;]
    Praca w małych miasteczkach, tak nabyłam uczulenia na małomiasteczkowość, pracowałam już w dwóch, tragedia. Wszędzie dają Ci do zrozumienia, że jesteś obcy.
    Na "mojej" wsi każdy miał dzieci i psy - uważam to za wadę, ponieważ dziecięce wrzaski odbywały się całe popołudnia, a psie zawodzenie i szczekanie, całe noce.
    Dlatego kupiliśmy mieszkanie w mieście tylko do odmalowania, nowa kuchnia, wszystko idealne, więcej nam nie trzeba.
    Też mówię o sobie, że jestem kobietą lasu, ale życie w mieście nie przeszkadza w zaspokajaniu tego zewu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jestem zwolennikiem praktyk typu osiedle dla rodzin, hotel dla dorosłych, restauracja bez dzieci. Każdy czasami potrzebuje przestrzeni pewnego rodzaju i fajnie, jeśli może mieć ją zapewniona. Czasami też chce wyjechać gdzieś we dwoje z mężem i chce wtedy normalnie porozmawiać , a nie przy akompaniamencie dziecięcych wrzasków. Mam swoje i wiem, jak potrafi dać czadu - nawet nie dlatego, że się złości czy awanturuje, bo tego nie robi, ale ma tyle entuzjazmu, że wiecznie gada, śmieje się głośno i ogólnie jest zamieszanie. A chceszz tylko napić się kawy w spokoju i jeśli jest miejsce, które może to zapewnić, to super. Bo nieraz afery, że jak, że co to ma być knajpa dla dorosłych. A to serio rewelacyjny pomysł. W kwestiach mieszkaniowych w ogóle ma znaczenie fundamentalne. Mając rodzinę i dzieci szuka się miejsca odpowiedniego dla nich. W otoczeniu seniorów ani dzieci, ani seniorzy szczęśliwi nie będą. Dlatego tamto miejsce w naszej sytuacji jest okej :)

      Usuń
  2. Jeżeli tylko będzie Wam tam dobrze, to warto spróbować. A może z czasem minusy zamienią się w plusy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tak było! Dzisiaj skończyliśmy kolejny pokój tak na gotowo. Stoi szafa, karnisz czeka na firanki... I to bardzo cieszy :)

      Usuń

Copyright © zapisano przy kawie... , Blogger